#15 "Reemisja" Izabela Milik
Psycholog ze mnie żaden, ale
wybaczcie – ja po prostu lubię wkradać się w umysł bohaterów książek, które
trafiają w moje ręce. Ponad wszystko cenię sobie siłę ludzkiego umysłu… i może
właśnie dlatego „Reemisja" Izabeli Milik – bo o tej książce dziś mowa – skradła
moje serce.
Na początek przyznam Wam jednak,
że po przeczytaniu tej książki potrzebowałam kilku dni by wszystko poukładać
sobie w głowie i zastanowić się, jaką częścią tej książki podzielić się z Wami –
tak, aby nie zdradzić zbyt wiele, a jednocześnie przekonać, że warto poświęcić
jej czas.
Doszłam do wniosku, że
opowiadanie o tym, czym wyróżnia się ta książka spośród innych, zacznę nie od
nakreślania fabuły, lecz przekazania tego, co dla mnie było w książce
pozytywnym zaskoczeniem.
A nie mam wątpliwości co do tego,
że w żadnej z dotychczas przeczytanych przeze mnie pozycji nie miałam
możliwości tak dokładnego przeanalizowania charakterów wszystkich postaci
pojawiających się w książce. Każda osoba, nawet ta, która wydawać by się mogło
nie będzie odgrywać większej roli, nie pojawia się przypadkowo – co więcej –
autorka nakreśla nam pełen obraz każdej postaci. I mowa tu przede wszystkim o
tym kim dana osoba jest, kim była, jak i o czym myśli, czego się boi i skąd owe
lęki pochodzą. Ale i to nie wszystko! Po głębszym zastanowieniu się stwierdzam,
że każda z osób w owej książce jest silna i słaba zarazem, każda podejmuje
heroiczną walkę – z jednej strony o przetrwanie a z drugiej pokonanie wroga – i
nie ważne, czy wróg to własna słabość, czy zło kryjące się w innym człowieku.
Brzmi zawile? Pewnie tak, ale czytając książkę wszystko stopniowo staje się
jasne. Nie mniej cały czas, do samego końca, do ostatniej strony jesteśmy
ciekawi, jak skończy się los uwikłanych w morderczą pogoń o władzę Jeremiego.
Ten krótki opis znajdujący się z
tyłu książki jest jedynie zarysem fabuły. Okazuje się bowiem, że wątek
polityczny nie jest tutaj wątkiem głównym. Obóz Odrodzenia Ojczyzny to wymyślona
na potrzeby książki partia, na której czele stoi właśnie Jeremi. Źródeł swojej
władzy doszukuje się on jeszcze w czasach II Wojny Światowej. Neonazistowskie
hasła stają się dla niego podstawą szerzenia zła i ogarniającego Polskę w dniu
wyborów chaosu. Jeremi kierowany niewytłumaczalną siłą uważa, że do zdobycia
władzy jest mu potrzebna kobieta - Anna, która tak jak on została wybrana… Jeremi uruchamia machinę, której celem jest
zmuszenie Anny do ‘współpracy’, a przy okazji zlikwidowanie wszystkich, którzy
mogliby stanąć jemu na drodze. Jeremi otacza się gronem zaufanych, ale też
zastraszonych oraz zmanipulowanych młodych ludzi i to ich wykorzystuje do
osiągania zamierzonego celu.
Jeremi jest postacią, która budzi
w czytelniku najwięcej emocji i to emocji skrajnych. Nie wiadomo bowiem kim lub
czym tak naprawdę jest Jeremi. Od samego początku pewne jest jednak, że albo
faktycznie pojawił się w Polsce człowiek, który ma nadludzką siłę, a jego
mroczna natura to kwintesencja zła – albo jest to człowiek, który zagubił się w
dążeniu do władzy, który stworzył ideologię i potrafił pociągnąć za sobą tłum.
Tłum młodych ludzi, którym wpoił przesycone złem zasady i idee. Nie ma jednak wątpliwości,
że jest to jednostka wyjątkowo ambitna, silna i bezwzględna.
A Anna? Piękna, młoda kobieta.
Kochająca żona i matka. W przeszłości przeżyła dużo i o przeszłości tej pragnie
zapomnieć. Nigdy z nikim nie była też do końca szczera, nigdy nie potrafiła
zwierzyć się z tego, co ją spotkało. Przeszłość – za sprawą Jeremiego – wraca
jednak do niej i uderza ze zdwojoną siłą. Okazuje się, że to w co wierzyła, to
co uważała za prawdziwe – prawdą do końca nie było. Co najgorsze ludzie, którym
ufała okazywali się kimś zupełnie innym niż jej się wydawało… Komu może zaufać?
I co jest prawdą, a co wytworem jej wyobraźni??
Powiem jeszcze tylko tyle, że kolejne
postacie pojawiają się w książce stopniowo. Trudno o nich tutaj mówić zagłębiając
się w szczegóły bo z krótkiego opisu zrobi się kilkustronicowy elaborat, który nazwiecie
spoilerem. A przecież nie o to chodzi prawda?
Podsumowując powiem tylko, że
autorka stworzyła książkę niezwykle wciągającą, zaskakującą i trzymającą w
nieustannym napięciu. Strony ubywały jedna za drugą - czytało się lekko i przyjemnie.
Jest to o tyle dziwne, że język w wielu momentach można uznać za wulgarny, a
sceny za brutalne i mroczne. W moim odczuciu w książce nie pojawił się jedynie –
wspominany na okładce – perwersyjny seks. Zdecydowanie jednak nie była to wada
tej książki ponieważ w moim przekonaniu fabule zupełnie niczego nie brakowało.
Będę się natomiast upierać przy tym, że największą wartością książki są – tak jak
już wspomniałam - postacie – niezwykle realne, prawdziwe, szczere. Wszystkie ‘ubrane’
w emocje bólu, strachu, cierpienia, pożądania i pragnień. Pojawia się też miłość, oddanie, wiara i siła.
Możecie wierzyć lub nie, ale zbiór tych wszystkich elementów to mieszanka
wybuchowa. Mieszanka, po którą warto sięgnąć by przekonać się tak jak ja ( i to
kolejny raz), że nie warto szufladkować polskich pisarzy.
Serdecznie dziękuję Pani Izo za
możliwość przeczytania Pani książki. Dziękuję za historię mroczną, pobudzającą wyobraźnię
i niezwykle ekscytującą. Z niecierpliwością czekam na Pani kolejne publikacje i
wierzę…ba! jestem pewna, że każda następna będzie równie wciągająca jak „Reemisja”.
Pozdrawiam
Iwona
Cały czas szukam jakiegoś polskiego autora, który zmieni moje niestety nie za dobre zdanie. :D Może jak sięgnę po Reemisję to uda mi się je zmienić? :)
OdpowiedzUsuńJest na to spora szansa! Pierwsze kilka stron szło opornie, jednak później? Później zaczęło mnie naprawdę wciągać :) Niestety jest to książka, o której trudno opowiedzieć, bardzo trudno... :)
UsuńAutorka ma dobre pióro.
OdpowiedzUsuńI ogromny potencjał 😍
Usuń