#30 "Tam dokąd zmierzamy" B.N.Toler

O miłości pisało wielu. Literatura pokazała nam już chyba wszystkie jej oblicza. Mimo to ciągle sięgamy po kolejne książki, które wzruszają, doprowadzają do łez, westchnień, ale też szczęścia i radości. Trzeba jednak przyznać, że najbardziej poruszają nas historie miłosne w których kochankowie stoją przed trudnymi wyborami, przeżywają osobiste tragedie, szarpią nimi sprzeczne emocje, a to wszystko by koniec końców i tak doprowadzić do szczęśliwego zakończenia. Tak, zdecydowanie wolimy zakończenia z happy endem. 

Ja prawdopodobnie 'typową' kobietą nie jestem, ale raz na jakiś czas chętnie sięgam po 'romansidła'. Lubię zatracać się w historiach, które w 99 na 100 przypadków (nie, nie prowadzę statystyk) kończą się dobrze - tzn. bez bólu, łez, rozstania, straty. Wynika to prawdopodobnie z tego, że w realnym życiu bardzo trudno o takie związki, o prawdziwą miłość, o szaleńcze zrywy kochanków i działanie wbrew rozsądkowi.



Książka, o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć jest pod kilkoma względami typowa i nietypowa zarazem. B.N. Toler stworzyła historię w dużej mierze nierealną, taką, która faktycznie wydarzyć się nie może, ale trudno twierdzić, że to jest jej wada. Główna bohaterka jest bowiem osobą, która od 6 lat widzi dusze zamarłych. Dzięki tym 'umiejętnościom' przypisanym bohaterce autorka miała możliwość stworzenia czegoś w rodzaju miłosnego trójkąta. Charlotte próbująca pewnego dnia skończyć z własnym życiem została uratowana przez duszę Ike. Ike zginął na froncie jednakże nie potrafi 'przejść na drugą stronę' ponieważ w naszym ludzkim świecie ma niedokończoną sprawę. Sprawą tą jest jego brat bliźniak, który po jego śmierci załamał się, związał się z dziewczyną gangstera i zaczyna uzależniać się od narkotyków. Charlotte oczywiście decyduje się pomóc Ike...

...i jak łatwo się domyśleć Charlotte zakochuje się w Ike, ale również w Georg'u. Jeśli chcecie wiedzieć, którego wybierze, czy pozwoli odejść dla Ike, czy uratuje z opresji Georg'a musicie sięgnąć po książkę sami...

Ze swojej strony chcę Was zapewnić, że to historia niezwykła, w której obok miłości mamy mocno rozbudowany wątek straty, śmierci oraz tego jak trudno sobie z nimi radzić.  Pojawia się też kwestia zaufania, wiary, tego jak łatwo zaufanie stracić i jak trudno je odbudować. Nie można też nie zauważyć intensywnie podkreślonego wątku więzi rodzinnych - zarówno tych silnych, których podłożem jest braterska i rodzicielska miłość, ale również tych, które zostały zerwane, wystawione na próbę. Sprawdźcie sami, jak bohaterowie poradzili sobie ze stratą, odtrąceniem, śmiercią bliskich. 

Czytając książkę, po przebiciu się przez powierzchowną warstwę 'historii miłosnej', odkryjemy zatem szereg wątków, z których możemy wyciągnąć wiele cennych wniosków i życiowych rad. 
Jak kochać, jak radzić sobie ze stratą, jak radzić sobie z odtrąceniem, jak ufać, jak uczyć się tolerancji i akceptacji odmienności innych?

Podsumowując stwierdzam z przykrością, że książka mimo swojej niedawnej premiery przeszła w książkowym świecie bez większego echa. I być może nie jest to literatura na najwyższym poziomie, ale czytało się ją dobrze i lekko, a jednocześnie (a może przede wszystkim) stała się ona nośnikiem ponadczasowych treści. Ja ją Wam polecam - mnie poruszyła, zachwyciła...




p.s. moja dusza niepoprawnej romantyczki wierzy jeszcze, że historia mojej miłości również skończy się szczęśliwie. Bo tak jak w książce nie pojawiła się ona nagle - była to miłość kiełkująca, budząca się powoli. To taka miłość, którą uświadamiamy sobie dopiero z czasem, w obliczu straty osoby, którą obdarzyliśmy uczuciem. Czy nie jest za późno?  Wiem, jak trudno odbudować zaufanie - zwłaszcza, gdy wcześniej zrobiło się sporo by je utracić...



Wydawnictwo Niezwykłe 
Tytuł oryginału: Where One Goes
Premiera: 9.05.2018 r.
Stron: 331

Komentarze

instagram

Copyright © Recenzowane.pl